Wspólne zdjęcie (fot. Maju) |
Jak co roku, a w zasadzie jak co dwa razy do roku, odbył się kolejny zlot miłośników Hondy Transalp. Tym razem za organizację wzięli się Wielkopolanie pod szyldem Wielkopolskich Pyrkowych Elementów Napływowych. Zlot odbył się w dniach 14-16 września w miejscowości Stęszewko.
Pierwszy dzień, a dla nas właściwie wieczór upłynął na integrowaniu się ze zlotowiczami, szczególnie tymi, których już miałem okazję poznać. Dnia drugiego obudził mnie dosyć mocny kac. A atrakcje na ten dzień przewidywały cztery trasy: hard off dla prawdziwych twardzieli, soft off dla lekko niepewnych swoich umiejętności, Rajd TCP dla tych, którzy lubią bardziej skomplikowane intelektualnie zabawy i trasa turystyczna dla zwiedzających okolice. Na tych rozrywkach upłynął praktycznie cały dzień do wieczora. Potem obiad i ponownie wieczorna integracja w zacnym gronie.
Asix przymierzała się do już prawie kultowego tygryska |
W czasie sobotniej integracji planowaliśmy już, że rano przejedziemy trasę soft offa niestety, nie byliśmy w stanie na tyle wcześnie wstać. Po śniadaniu nastąpiły więc pożegnania i powrót do domu.
To nasz pierwszy zlot motocyklowy (na którym byliśmy motocyklem) i jednocześnie debiut na Transalpowej imprezie. Zdecydowanie chwile warte poświęcenia czasu i pieniędzy a przede wszystkim pozwalające na chwilowe oderwanie się od codzienności. Przede wszystkim za sprawą pozytywnie zakręconych ludzi. Kolejny zlot już wiosną.
Ekipa powrotna - z Substim i Abramem |
Fajna sprawa taki zlot :) Moja MT to inna historia i w naszym kraju mało jest posiadaczy więc muszę zapomnieć o takich zlotach.
OdpowiedzUsuńPs. Na górnym foto wyglądacie jak rodzina utrwalona na wspólnej fotografii :) Popieram :)
No to mieliśmy okazję się poznać "na żywo", ale niestety tak się nie stało:(
OdpowiedzUsuńSporo osób było na zlocie więc nie tak łatwo było na siebie trafić. Okazja na pewno jeszcze się nadarzy, może na zlocie wiosennym a może wcześniej :)
OdpowiedzUsuńJarek musisz się zatem przesiąść na Trampka :) Albo zostać trampkarzem duchowo, wszak nie wszyscy tam byli na Transalpach :P
a teraz widzę, że na drugiej fotce stoi nasz trampek :)
OdpowiedzUsuńHa czyli ta zielona bestia to Wasza? Ładne to malowanie :)
OdpowiedzUsuń