29.08.2015

Najbliższy Wschód - Król Biebrzy

Król Biebrzy na swoich włościach
W czasie moich wyjazdów doszedłem do przekonania, że najbardziej wartościowe momenty w podróży są wtedy, kiedy trafiasz do jakiegoś miejsca lub ludzi, i nagle zadajesz sobie pytania: po co jechać dalej? po co się spieszyć? Przecież można zluzować, bo to właśnie tu i teraz dzieje się coś pięknego, coś co świadczy o wyjątkowości tej podróży. Dokładnie tak miałem w zeszłym roku w Dubravie. Właśnie te chwilę zostają potem w głowie najdłużej, na nic się zdadzą setki fotografii, godziny filmów, czy przebyte kilometry. Czas w końcu obedrze je z emocji. A te momenty pozostaną, mimo tego (a może przede wszystkie dlatego), że nawet nie chce się wtedy sięgać po aparat czy kamerę.

Ten dom pełni rolę mieszkalnego, choć poza łóżkiem ciężko w nim znaleźć cokolwiek o tym świadczącego
Do Króla Biebrzy trafiłem przypadkiem (choć potem się dowiem, że nie ma przypadków), na mapie był tutaj zaznaczony skansen. W rzeczywistości Budy to dawno opuszczona wieś, którą w latach '90 wykupił Krzysztof Kawenczyński. Przeprowadził się tu ze stolicy i zamieszkał. I w zasadzie jest to skansen, tylko jeszcze żywy wolą jednego człowieka.
Każdy cm2 domu jest zajęty...
....skarbami wszelkiej maści, od starych naczyń...
Pan Krzysztof mieszka tu sam, w drewnianym domu, który czasy świetności ma dawno za sobą. W środku ciężko zrobić krok aby czegoś nie szturchnąć. To istne muzeum i galeria w jednym. Sztuka ludowa, rzeźby z drewna, obrazy, stare woluminy, butelki, gliniane dzbanki, gramofony. Jedyną oznaką "współczesności" jest prąd. Poza tym nie ma nic: pralki, lodówki, kuchenki. Właściciel bez problemu odnajduje się w tym pozornym chaosie, pokazując mi co bardziej wartościowe rzeczy. Starodruki, dawne dokumenty, niektóre z XV wieku.
...poprzez współczesną sztukę ludową...
Kilkanaście metrów dalej stoi druga drewniana chata. Również w całości wypełniona skarbami. Narzędzi rolniczych, domowych, naczyń i mebli pozazdrościć by mógł nie jeden skansen z prawdziwego zdarzenia i niejedno muzeum. Moją uwagę przyciągają rewelacyjne obrazy Piotra Orzechowskiego, przedstawiające nieco bardziej mityczną i pogańską stronę Biebrzy. Ale kiedy ze starego gramofonu, wielkiej drewnianej szafy z czasów przedwojennych, Pan Krzysztof puszcza równie wiekową płytę, pomagając jej zachować właściwą prędkość obracania, własną ręką, jestem rozłożony kompletnie. Trzask vinyla i muzyka z lat dwudziestych, pośrodku biebrzańskich bagien, w starej drewnianej chacie, ledwo oświetlonej światłem żarówki. Czujecie ten klimat?
...lalki, instrumenty...
...a w zasadzie czego tu nie ma?
Blisko 20 ha ziemi należy tu do Króla. Za towarzystwo ma 21 psów, kilka krów i trochę drobiu. No i innych zbłąkanych wędrowców, którzy tu czasem trafią. I w zasadzie wokół tego od lat skupia się jego życie. Dokoła lasy i bagna, w którą stronę oka nie skierować tylko natura. Swoista pustelnia.
Obrazy Piotra Orzechowskiego o tematyce biebrzańskiej
Jeden z kilku starych gramofonów w kolekcji
Pod koniec rozmowy pan Krzysztof dał mi cynk na inne miejsce, które od razu wydało mi się równie interesujące. Wiedziałem, że muszę tam trafić. Ale o tym kiedy indziej.
Inny z kilku domów pozostałych w Budach

2 komentarze: